Pracę magazyniera w dużym częstochowskim markecie podjąłem w trakcie studiów, gdy podczas wakacji oddzielających jeden rok akademicki od następnego poszukiwałem jakiejkolwiek formy zarobienia własnych pieniędzy. Trochę denerwowało mnie ciągłe proszenie rodziców o pieniądze, dlatego na wakacje chciałem zarobić sam.
Poszukiwania zatrudnienia rozpocząłem już w marcu, by równo z pierwszym dniem wakacji rozpocząć pracę. Nie od razu szukałem zatrudnienia w charakterze magazyniera – początkowo próbowałem znaleźć coś w branży dostawczej, samochodowej lub informatycznej, jednak tam wymagano albo doświadczenia albo wykształcenia, którymi ja nie mogłem się pochwalić. Na ofertę pracy dla magazyniera w markecie natknąłem się w częstochowskiej gazecie, magazynier Częstochowa. Po krótkiej analizie wszystkich za i przeciw wysłałem na podany adres mailowy swoje CV i list motywacyjny i czekałem. Po 3 tygodniach braku odpowiedzi stwierdziłem, że pewnie już się nie odezwą i wyrzuciłem ofertę ze swojej głowy. Po miesiącu od dnia aplikacji zadzwoniła do mnie pewna kobieta i zapytała czy nadal jestem zainteresowany pracą w charakterze magazyniera. Zdziwiony odpowiedziałem, że owszem po czym zostałem poproszony o przyjście w poniedziałek rano do pracy. Bez rozmowy kwalifikacyjnej czy innego spotkania – od razu do pracy! Jako, że poniedziałek był pierwszym dniem moich wakacji, bez problemu mogłem dotrzeć na wskazane miejsce i stawić się do pracy. To były jedne z najbardziej pracowitych, ale i najciekawszych wakacji.